Zadął w róg!

16-08-2019

Drzemiący w nas lud wędrowny musiał dać o sobie znać. I dał. I zadął w róg o 3:10, pobudził, kazał zmielić ostatnie ziarna kawy (co by dla serwisantów zabrakło!), wypędził z Grodziska i wrzucił w Intercity do niewiemgdzie.

Plan jest taki, że go nie ma. A już pewnikiem, w tym nieistniejącym planie, nie było tego żeby mnie, w peronowym sklepiku, na kanapce oszukiwać. To co, że bułka z makiem? Nie wolno! Załatwić tak zaspanego włóczykija skoro świt... To se ne wrati panie Arkadiuszu A.! Ja tu wszystko widzę na Revolucie, poginą kanapeczki za 2 tyg

No dobrze...dobrze...karma nie przestaje nas dotykać swoim ciurnym od smoły skrzydłem. Toć przecie jakaś czysta fantasmagoria...ta cała jazda w intercity. Od 5:15... 10 godzin, do Zakopanego - discopolowej stolicy Zenka. 100 min opóźnienia. Ave. Od teraz już będzie tylko dobrze. Się znaczy...dobrze zaraz po spotkaniu z misiaczkiem w Dolinie Zimnej Wody.

Ooooo to powiem Wam, że to nie lada wyzwanie jest - dostać się do Zakopanego pociągiem. Lada moment czeka nas przeprawa busikami... Już to widzę. Już widzę te gravele na fotelach. Pierzchnijcie marzenia o japońskiej kolei! 

Całe nasze szczęście, całe... Dobry konduktor zasiał spokój w przedziale. Rzekł on: "Król wróci...musi jeszcze parę spółek sprzedać". W odpowiedzi na moje wzburzenie "winatuska!" o przesiadki mus do bus*!

*gra słów - nie poprawiać

Wykraczyłem wszystko. Że nas okradną, że nas spóźnią pociągiem, że jeszcze coś z pociągiem...(no to hyc nas z rowerami w autokary wcisnęli), że deszcze...no i jak deszcz to tyle z Doliny Białej Wody. Burzogmoty. Ściągnęła nas Katerina do schroniska na Łysej Polanie. No tak. Amen.

#gravelbike #bikepacking #fujijari #muirwoods #biketrips