Czuby na moście. Mostar.

26-08-2019

Misja przejęcia starego mostu w Mostarze. Fiasko.
Stary most jak i reszta okalającej go festyniady zdominowana przez zawody Redbulla w skoku do Neretvy na głowy czubek! Czuby!


Mostar jak nam pokazuje film edukacyjny u Irmy dostał w trąbę równie mocno co Sarajewsko. Stary most - symbol Mostaru to wierna odbudówka, całkiem jak naszego zamku.
Całą robotę odwala tam lazur przecinającej miasto rzeki... Możesz sobie przecierać oczy z niedowierzania, aż się do szyszynki dotrzesz, ale ten bajkowy kolor jest realny i dzieje się poza matrixem. Momentami wygląda jak wklejona z mangi.


Po torpedowaniu pljeskavicami na śniadnaie u Irmy (Irma to jest gwiazda Mostaru...pomimo całego niepodważalnego talentu piśmienniczego, nie umiem ująć w słowa jej kunsztu menedżerskiego którym czarowała wszystlich w restauracji... Jednym okiem podaje nam Sis Cevap a drugim pilnuje naszych kucy w cugu turyjstów) Tyle z błyskotek Mostaru... obrzeża na całe nieszczęście czują ciągle dotyk diabła wojny.


Przesmykami docieramy do Medjugorie. Tu szybko...wyznaję... wolałem znać z opowieści. Niech żyje Jasna Góra. Amen.
Człowiekowi dać kawałek cudu natury to sobie zrobi bazarek, nastawia parasolek i zarazi cię rakiem turbo folkiem z głośników. I nie mówię o odpuście w Grójcu tylko o sławetnych Wodospadach Kravicy. No trzymajta mnie. Aż zrobiliśmy dla was mistyfikacje...zdjęcia prawdy będą na końcu.

Moczymy spracowane nogi i ładujemy w korbozę aż do Adriatyku. Całej wędrówce od Mostaru towarzyszą nam przygniatające pięknem obrazy...ech tylko te człowieki i ich poliuretany... Dobrze, że gołębie roznoszą kleszcze a nie ludzi (Jari