Rozdział 4. Późne Węgry.
Załatwili to po angielsku.
Węgrze!
Gdzie jest dla francuskiego pieska stół szwedzki, co by sobie ten realizował amerykańskie low-carbo...jajecznicą i sałatą!?
Ech PURO, tylko Wy mnie rozumiecie.
Co tu się w tych lasach! Łosie i zbiory saren na wyciągniecie kopyta. Co jeszcze mi wyskoczy przed koło? Szczur? Kangur? Nie znam...na ile ta cała jazda jest legalna (niby TET oficjalnie ) ale znaki Natura 2000 brzmią podejrzanie. Te zamknięte bramy, które muszę forsować...też trochę podejrzane.
Ale co to jest ten TET. A jest to taka jazda zabawką motorkiem po widokach łąk i wspomnieniach lasów z dzieciństwa - lecz w skali 1:1. Albo jak marzenie senne! A tym to się trzeba karmić do syta. To ważna karma - Carl Jung może potwierdzić.
Powyższy TET dotargał mnie do granic. Różnych granic. I tak oto mamy późne Węgry i za chwilę wczesną Rumunię. Celuję w uroczą Oradeę. Póki co pomedytujemy z pogodą - co dalej z nami będzie i gdzie będzie?
A w międzyczasie późne śniadanie z wodą pułapką János (2300mg magnezu na litr, pięciokrotna dawka dzienna, o czym później się przekonam bardzo).
Niezmiennie na Węgrzech panuje antyangielski. Nawet milicja nie kwapi się aby do mnie zagadać, dlaczego jadę bez rejestracji...choć wgapiają się w moto dobre kilma minut pod pomnikiem zardzewiałej mapy.

A moja mapa nie zardzewiała i płynnie z trybu TET Hungary przeskakuję na tryb freestyle Rumunia i Oradea.

Miłe retro widokówki ze starej Polski lat 90'. Sznur Nowych Rumunek przy trasie. A i też wywołany wcześniej szczur gigant, wyskoczył mi na przywitanie pod nowoczesnym marketem. To nic! Wcale nie obraża mnie to bardziej od parady wolności w Warszau, nawet preferuję takie parady szczurów pod marketami. Znaki czasu.
Ristretto z kwaskowym americano na starówce zamyka dzień czwarty. Bądź pogodna Rumunio, zostaję z tobą na dłuższą kawę. Ave!
A i jeszcze to!
Przecież nie dojechalibyśmy do granic cywilizacji gdyby nie wpływy Shimano Polska.

Przejście na Motorex zrobiło wszystkim z górki.
Nam jako Shimano Service Center... oraz Husce!

Tak jest, Huska leci przez Rumunię na rowerowym smarze Motorex Wet