Paul Gauguin

24-08-2019

Po długich i owocnych pertraktacjach z kalendarzem, kolanami i mapą...jesteśmy w drodze do Sarajewa. Ale zanim zaczniemy baśń z Bośni o głupich minach to jeszcze westchnienie z Belgradu.


Ta podróż to już nie podróż, to wielka avantura! Każdej godzinie w mieście nad Savą i Dunajem towarzyszyły przygody godne Trevora Philipsa z GTA. Tyle misji głównych i pobocznych nie miałem w Warszawie przez cały rok, co tu przez 24 godziny.


Przedeptać spieczone słońdzem miasto boso - zaliczone. Zaliczone...z bonusem wielkiej wichury w muzeum narodowym. No tak tak... ostatecznie wyleciałem za niekompletny strój ale! Marca Chagala i Paula Gauguin objąłem zazdrosnym spojrzeniem! Paula do końca świata w pamięci zachowam bo to przy nim dopadł mnie szef ochrany ze wścieklizną na mordzie, ale bez żadnego języka obcego w gębie. Już na dole w patio, reszta świty z ochrany zaczęła się jąkać szukając regulaminu zakazującego bose wycieczki i co... I oczywiście kto się za nami wstawił? Bratanka Serbka, bo ja w zapartę, że musze jeszcze zobaczyć Van Gogha to ona w telefonu, aferu, telewizja, dyrektoru, ministru kulturu, kasu zwrcanu... A daj żyć mówię! Całus dziewczyno, tyś jedyna rozumna tu ale my musimy iść do Sarajewa... No to Ciao Bella. Josip Tito zesłałby mnie, niebieskim pociągiem, na 5 lat na Gołą Wyspę za ten cyrk w jego muzeum. Honecker by nic nie wskórał. Ni Pinochet. Ni Muhamed Ali.


Bardzo być może, że cała afera by nie zaistniała gdybym na pytanie ochrany o powód braku kapci nie odpowiedział, że reprezentuję awangardę. Nic to, jakoś przepalę klęskę.
A skorośmy już przy Tito... Bidula leży tam w mauzoleum, w dzielnicy willowe,j w otoczeniu tysięcy lasek ze sztafety młodości. A w śród nich perełka... Łatwo zgaść która! Podpowiem...ta z rowerem.


Wszędzie byli wszystko widzieli! Serbskim uberem miasto przepołowione razy kilka za 30 zł. I to w atmosferze wspólnego z kierowcami plucia na unie jewropejską. Tfu! No dobrze już dobrze...wyznaję...piękny to grad gdzie szarość miesza się z powalającą urodą Serbek o młodocianych pyszczkach, gdzie wieczorem mecze piłkarskie 17 ligi młodzików przeżywa się jak narodziny własnego dziecka i gdzie po kilku godzinach wtapiasz się w tłum i otoczenie; dosłownie przez żarzącą się kosmiczną lampę, od świtu do zmierzchu, i w przenośni przez duchowe podobieństwo do Serbów. Hvala Vam za strpljenje do nas!

 

A do tego Sarajewa to jedziemy autokarem jak amatorzy. Tfu! Grube dolce łapówki za przewóz rowerowej kontrabandy w luku...ale o tym nie napiszę!
Amen.

#citybreak #cevapi #tito #biketrip #gravelbike #fujijari #gauguin